Koszyk

Twój koszyk jest pusty

Ile nożyczek powinna mieć scraperka?

Ile nożyczek powinna mieć scraperka?

Ile nożyczek powinna mieć scraperka?

Dziś chciałam Was zaprosić na post poradnikowy. Pomyślałam, co jest właściwie podstawą pracy w scrapbookingu, poza papierem oczywiście? Mamy w tej chwili dostępne na rynku przeróżne maszyny, urządzenia i narzędzia, które ułatwiają pracę albo nadają odpowiedni styl. Jednak wracając do podstaw rękodzieła, na początku kompletowania warsztatu zawsze będą nożyczki.

Dlatego chciałam przeanalizować z Wami:  Ile tak naprawdę nożyczek powinna mieć scraperka?

Sama mam w pracowni chyba blisko kilkanaście par przeróżnych nożyczek. Na pierwszy ogień oczywiście bezwzględny must have, czyli "w ogóle-nie-scrapowe" nożyczki do ziół z Ikea. Nie wiem jak zagościły właśnie w scrapbookingu, ale przyjęły się i scraperki korzystają z nich od lat. Tak dużą popularność zawdzięczają zapewne dużym, mięciutkim uchwytom, które co jakiś czas zmieniały kolor oraz krótkim, ostrym i dość precyzyjnym ostrzom, no i ta cena! 😊 

Dość dawno temu kupiłam też bardzo podobne do ikeowskich nożyczki Fiskars. Też mają duże, miękkie uchwyty i krótkie ostrza. Były od ikeowskich znacznie droższe, ale są zdecydowanie lepszej jakości – podczas, gdy używam już przynajmniej 3 pary nożyczek z Ikei, Fiskarsy są cały czas tak samo ostre. Są to moje ulubione nożyczki! Niestety, ostatnio nie widziałam ich w żadnym sklepie, prawdopodobnie nie są już produkowane. 

Ostatecznie nożyczki tego typu, super nadają się do bieżącego wycinania i cięcia w trakcie pracy. Tną szybko i prosto dość duże kawałki papieru, można nimi wygodnie docinać bazy, ciąć wstążki, sznurki i wycinać duże elementy z arkuszy papieru, nawet takich o dużej gramaturze. 

Drugim rodzajem nożyczek, które prędzej, czy później musimy mieć w pracowni, to nożyczki do precyzyjnego wycinania . Zwłaszcza ostatnio nastała moda na prace wielowarstwowe z mnóstwem elementów wycinanych bezpośrednio z arkuszy papierów scrapowych. Te nożyczki są małe, mają wąskie i precyzyjne ostrza, a przede wszystkim świetnie wycinają malutkie elementy. Ponadto kosztują do ok. 10 zł, więc warto mieć ich przynajmniej 2 pary. 

Mam też nożyczki do precyzyjnego wycinania Tima Holtz’a, te kosztują dość sporo, bo ok. 50 zł, ale według mnie są stanowczo warte swojej ceny – są mega wygodne i doskonale wycinają. 

 

Na koniec trzeba wspomnieć jeszcze o największych nożyczkach, takich przypominających krawieckie. Te są przydatne do cięcia dużych kawałków papieru, kartonu, tektury czy materiału. Tną szybko i prosto nawet na dłuższych odcinkach. Ostrze takich nożyczek może mieć ok. 8 cm długości. Super dla osób, które samodzielnie robią bazy albo oklejają okładki materiałem. 

Pamiętajcie, że możecie także kupić nożyczki w wersji non-stick, pokryte warstwą teflonu – takie dobrze tną klejące się materiały, folię samoprzylepną czy taśmy. 

Muszę się Wam przyznać, że ja mam ogromną słabość do nożyczek. Mimo iż mam ich sporo (a nie wspomniałam w ogóle o tych, które zostały pożyczone przez moje dzieci i zostały już w ich pokojach przez zasiedzenie), to z miłą chęcią przy każdej okazji kupuję kolejne. 

Zobaczcie kilka prac, zdobionych elementami wycinanymi nożyczkami. 

Podsumowując, osobiście uważam, że warto mieć co najmniej po 2 sztuki z każdego rodzaju czy wielkości. Kiedy jedne się gdzieś zapodzieją, zawsze mamy kolejne… A może są wśród nas osoby, które mają jedne, ukochane nożyczki i wycinają nimi wszystko? Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania na ten temat, piszcie w komentarzach.

 

Powiązane wpisy

Komentarze do wpisu (0)